Gdy czytamy takie historie, mimowolnie otwierają się nam szerzej oczy. Czy jednak powinny? Skoro wierzymy w to, że mamy najlepszego Ojca, jakiego tylko moglibyśmy sobie wymarzyć, nie powinny nas takie świadectwa wcale dziwić. Wciąż jednak zadziwiają.
Kolejka do urzędu nie chciała stopnieć. Ludzie stali w milczeniu. Nikt nie patrzył na drugiego. Wszyscy byli zanurzeni w smartfonach bądź zaaferowani wypełnianiem potrzebnych w okienku dokumentów. Raz po raz słychać było tylko odgłos przystawianej pieczątki przez panią urzędnik. Wiktoria z Pawłem stali podobnie jak inni. Czuli się obco w tym nowym dla nich kraju. Norwegię dopiero powoli poznawali.
– Number 45 – usłyszeli naraz zza okienka.
– To chyba nasz… – wyszeptała kobieta mężowi.
– Przyszliśmy odebrać dokument stałego zameldowania dla żony – zaczął powoli tłumaczyć mężczyzna.
– A kiedy państwo złożyli wniosek? – elegancka pani urzędnik w okularach jedynie przyglądała się obojgu penitentom.
– Yyy… Pięć dni temu…
– Proszę państwa… – pani urzędnik tylko delikatnie się uśmiechnęła. – Na tego typu dokumenty czeka się przynajmniej cztery tygodnie. Proszę przyjść za miesiąc.
– Nalegam – tym razem do rozmowy wtrąciła się młoda kobieta. – Proszę sprawdzić w systemie, czy nie ma już czasem gotowego dokumentu. Bardzo nam zależy. Zniecierpliwiona pani urzędnik tylko głośno westchnęła. Kilka sprawnych ruchów przy klawiaturze i wszystko jasne. Oczy urzędniczki były coraz większe.
– Nie wiem, jak to możliwe, ale… – zaczęła powoli. – Ale państwa dokument jest już gotowy. Nic z tego nie rozumiem.
Więcej na: aleteia.org
Komentarze