Dokonała aborcji, gdy miała 19 lat. Dziś współtworzy fundację pro-life

– Priorytetem będą wszelkie działania pro-life, ale też zaopiekowanie się kobietami od strony duchowej, by z pomocą Boga mogły uwolnić się od syndromu poaborcyjnego – mówi Sylwia Rucińska.

Katarzyna Szkarpetowska: Wiele osób z bliskiego otoczenia odradzało pani aborcję. Rodzice, gdy dowiedzieli się, że chce pani usunąć dziecko, byli przeciwni, deklarowali wsparcie w jego wychowaniu. To nie wystarczyło? Nie zapewniło pani poczucia bezpieczeństwa na tyle, by jednak urodzić?

Sylwia Rucińska: W ciążę zaszłam w wieku 19 lat. Pokochałam to dziecko od samego początku, ale jednocześnie bardzo się bałam. Byłam młoda, dopiero po maturze. W mojej głowie pojawiła się gonitwa negatywnych myśli: czy sobie poradzę? Czy mój narzeczony, ojciec dziecka, nie zostawi mnie? Czy nie odtrąci? Gdy powiedziałam mu, że jestem w ciąży, nie był szczęśliwy. Był tak samo przerażony, jak ja. Zaproponowałam aborcję, a on nie sprzeciwił się.

Więcej na stronie: aleteia.org